Rząd Kosowa zapowiedział wprowadzenie całkowitego zakazu tzw. kopania krypto walut przez swoich obywateli. Proceder ten stał się w ostatnich latach tak popularny, że w końcu doprowadził do olbrzymiego kryzysu energetycznego na którym ucierpieli zwykli mieszkańcy. W grudniu rząd musiał nawet wprowadzić na 60 dni stan wyjątkowy w wyniku którego zwiększono import energii elektrycznej z zagranicy. Wszystko to by uniknąć tzw. blackoutu.
Skąd taka popularność Kosowa wśród „górników”?
Zamieszkiwane przez około 1,8 miliona obywateli Kosowo było do tej pory prawdziwym rajem dla tzw. cyber górników z uwagi na bardzo niskie ceny prądu elektrycznego. Odpowiednio zaprojektowana farma koparek zbudowana z około 40 kart graficznych była w stanie miesięcznie zarabiać dla swojego właściciela około 2400 euro miesięcznie, nabijając przy tym rachunek za prąd w wysokości zaledwie 170 euro. Nawet uwzględniając wysoki koszt zakupu najwydajniejszych GPU taka farma zwracała się w całości po zaledwie kilku miesiącach.
Problem z produkcją energii
Problem w tym, że na tym boomie zarabiali nieliczni, a koszt ponosiło całe społeczeństwo. Ostatecznie rząd został zmuszony nie tylko do zwiększenia produkcji energii we własnych elektrowniach, ale też do zakupu brakującego prądu od sąsiednich państw. Aktualnie państwo to musi importować w ten sposób aż 40% potrzebnej energii elektrycznej.
Ta jest wykorzystywana nie tylko do zasilania i oświetlania domów i zakładów produkcyjnych, ale też do ogrzewania. Co gorsza większa produkcja prądu to też zwiększone zanieczyszczenie powietrza, bo większość energii jest w Serbii produkowana przez elektrownie spalające węgiel brunatny – stanowią one około 90%. Dzieje się tak dlatego, że Serbia posiada jedne z największych złóż tego paliwa na świecie i zwyczajnie nie jest jej stać na to by z tego potencjału nie skorzystać.
Źródło: Reuters.com